Tuesday, 04 October2022
Zdecydowanie lepiej przespana noc pomogła wstać prawie o świcie😅Swoją drogą, strasznie tam hałasują z rana - na ulicach trwa sprzątanie, śmieciarki opróżniają kosze, czasem łomot, że ho ho 😏
Śniadanie na piętrze hotelu, dziś już obfitsze i takie jakby nasze polskie: kanapki z szynką, papryką, pomidorem, białym serem, ciepła herbata i na słodko też coś. Samo zdrowie 😀
Butelka napełniona wodą i biegiem na zajęcia... Jak dobrze, że szkoła tylko jakieś 3 minutki drogi z hotelu😄
Na zajęciach milutko, każdy w świetnym nastroju, najpierw opowiadamy (ja łamanym angielskim!) gdzie i jak spędziłyśmy czas wolny, a później już stricte praca na laptopach. Dziś nadal nasze blogi, praca przy tworzeniu menu oraz wyszukiwanie zdjęć w Internecie (jak bezpiecznie, bez naruszania praw autorskich to zrobić) i wklejanie ich na nasze blogi. Insert into Blogger. A oto moja rybka. Piękna, nieprawdaż?😍
Zapomniałam wspomnieć, że zajęcia są przedzielone dwoma przerwami, jedną krótszą, ok. 15 minut (łyk wody i toaleta, bo kolejka długa😊) i drugą - półgodzinną, na której staram się wpaść do hotelu na kawę, co też dziś uczyniłam. Energia na drugą połowę dnia jakże niezbędna😵I znów zleciało... 14.30 wybiła, hotel, toaleta, obiad - w tym samym, sprawdzonym już miejscu i również sałatka i makaron, ale w nieco innym wydaniu i chyba nawet dziś smaczniej jeszcze było.
Aaa... i uwaga na oliwki - zawsze są w nich pestki! 😉
I cóż teraz po tak sowitym posiłku? Pora na długi spacer w tak cudownie ciepły i słoneczny dzień 😎 Ale najpierw troszkę skorzystałam z transportu publicznego - biało-zielony autobus wysadził mnie w Sliemie. Urokliwe wybrzeże, mocne fale, trochę plażowiczów i wędkujących, pełno kotów i kur (!)
Sliema to cudnie ciche miasto wznoszące się nad wybrzeżem z jakże urokliwymi kamienicami, pięknie ozdobionymi, często z pięknymi pnączami...
Nogi już trochę bolały, bo sporo stromych podejść tam, ale pora była całkiem jeszcze wczesna, koło 18.00, więc cały wieczór przede mną. I cóż robić? Zbiegłam na wybrzeże i zdecydowałam się złapać autobus do Valetty. Może tym razem niedosyt przebywania w tym mieście zostanie zaspokojony..? I było cudnie, bo jakże by inaczej 😍
I nawet mają tu kino 5D 😎
Zmęczona spacerami, usiadłam najpierw na placu z fontanną, gdzie jakiś pan grał ckliwe nocne melodie na bliżej nieokreślonym dla mnie instrumencie, a później już przeszłam na pobliski dworzec autobusowy, żeby w końcu wrócić do San Giljan, jak to mówią po maltańsku.
Ps. Gdybyście się gdzieś kiedyś na Malcie zawieruszyli, szukajcie biało-zielonych autobusów. Na pewno któryś z nich będzie jechał do Valetty☝
I to na dziś koniec. Do hotelu szczęśliwie dotarłam i zapadłam w błogi sen.😇
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz